Kolczyki dla Edyty powstały na tak zwany "ostatni moment" tudzież "ostatni dzwonek", ponieważ pan listonosz miał małą obsuwę. Na jego szczęście zostało mu wybaczone, z racji tego, że pofatygował się dwa razy w jednym dniu nawiedzić mój domek.
Edyta powiedziała, że są właśnie takie, jak chciała. Na marginesie powiem, że życzyłabym sobie, żeby każda klientka tak się cieszyła z moich wyrobów ;D
Bardzo podobne kolczyki już się u mnie pojawiły w wersji ślubnej, białej. Dla Edytki miały być w pudrowym różu...
VOILA
Nr 43.
Kurde już wersja ślubna mi się podobała, ale te są jeszcze lepsze :) Kurde aż mnie natchnęło :)
OdpowiedzUsuńPiękne, tak myslę, jaki kolor by mi sie przydał zeby pasowaly do wiekszosci ciuchow
OdpowiedzUsuńNAJPIEKNIEJSZE! :) a tak na marginesie - Kasiu ja jestem przekonana, że każdy się cieszy z Twoich wyrobów tak jak ja ! :)
OdpowiedzUsuń